Tag Archive for: sukienka plus size

Plus size nogi w aspekcie charakterologii ;)

Jean Baptiste Delacour w książce „Charaktery” analizował zależność zewnętrznych cech człowieka i jego osobowości, charakteru i usposobienia. Jeden z rozdziałów poświęcił charakterologii kobiet na podstawie kształtu ich nóg. Do wyboru mamy więc kilka kategorii nóg: krótkie; szczupłe; o krągłych łydkach; bardzo długie, nogi zbyt chude oraz grube, zbyt masywne. Ostatnia kategoria nieco mnie swoją nazwą zniesmaczyła, ale cóż zrobić „jak zwał tak zwał” moje nogi do tej właśnie kategorii się zaliczają. Zatem czytam…
„Nogi grube, zbyt masywne: kobiety o zbyt masywnych nogach są najbardziej żądne władzy, może nawet zbyt obcesowe w stosunku do najbliższego otoczenia. Zdrowie mają wyśmienite, ale skłaniają się do notorycznego przekraczania zalecanego przez lekarzy limitu spożywanych kalorii.”

No i masz! Przyznacie, że początek jego teorii dość zaskakujący, zaś koniec raczej w stylu mało odkrywczego i nie koniecznie zgodnego z prawdą skrótu myślowego. Jakoś jednak mnie to trochę rozweseliło. Takie przewidywalne i oczywiste…

Abstrahując jednak już od wcześniejszych przemyśleń, mam nogi, jakie mam i nie mam zamiaru wcale ich ukrywać. A tego lata wręcz nader często je eksponuję, ubierając spodenki i krótkie spódnice. W końcu tak szybko mija ono, a cały rok przecież tak na nie czekamy.

Sukienka maxi którą Wam chciałam się pochwalić w tej sesji, dzięki subtelnemu rozcięciu na boku, faluje podczas chodzenia i w delikatny, nienachalny sposób ukazuje zarys nogi. Niby takie nic a jednak efekt uwagę przykuwający. Uwielbiam takie zmysłowe niedopowiedzenia wyobraźnię poruszające.
Sukienka ta to mój hit tego lata i tym bardziej cieszę się z faktu jej posiadania, że udało mi się upolować ją na wyprzedaży. A jeszcze do tego ten jej modny dekolt – czego chcieć więcej? Pozostaje mi nosić, nosić, nosić… 🙂

 

Mam na sobie:
Sukienka: F&F
Buty: H&M

Podkreślaj swoje krągłości!

Sesję tą zrobiłam sobie jeszcze wczesną jesienią i miała pokazać się tu już z jakiś czas temu…
Okazało się jednak, że pochłonęły mnie do reszty sprawy związane z zakładaniem mojej firmy i dlatego blog poszedł niestety troszkę na dalszy plan…

Wróćmy jednak do sukienki, o firmie zaś będzie innym razem…
We wrześniu miałam wesele przyjaciela i chodząc po sklepach szukałam czegoś naprawdę szczególnego. Czegoś, co tak naprawdę zwróci moja uwagę i nie będzie tylko kopią sukienki z kolejnego sklepu, który odwiedziłam…

Zapewne same też wiecie jak to jest, gdy czasem znajdziecie coś, co od pierwszej minuty wpadnie Wam w oko i od razu wiecie, że ta dana rzecz musi być Wasza. Coś co dosłownie uśmiechnie się i zawoła Was ze sklepowej wystawy i od razu jesteście pewne, że zostaniecie najlepszymi przyjaciółkami. I tak właśnie było z nią… 🙂

Poszukując jej miałam na uwadze to, by pasowała do mojego typu sylwetki i podkreślała to co mam najlepsze a tuszowała mankamenty. Po wielu godzinach bezskutecznego buszowania po ubraniowych czeluściach centrum handlowego upolowałam ją sobie wreszcie w TK Maxx 🙂

Okazało się później, że sukienka ta zrobiła wielką furorę na weselu, znacznie wyróżniając się na tle innych i kilka osób aż dopytywało się, gdzie można takie kupić. Jak wiadomo jednak do TK Maxx czasem przychodzą pojedyncze sztuki i wszystko zależy tylko od szczęścia, czy coś uda nam się je dopaść…

Zapraszam więc już do obejrzenia zdjęć.

 

Sukienka zakupiona w TK Maxx
Buty: Janus

Przygoda za miastem

Wieś. Często słowo to rzucane jest jako obelga. We wszelkich odmianach – coś jest wieśniackie, wsiowe, wiejskie, itp. Zawsze jednak przez to gorsze i godne pożałowania.

Słowo to do tego stopnia nabrało już pejoratywnego znaczenia, że nawet rzeczy nie mające żadnego związku ze wsią, którym ktoś chce umniejszyć na atrakcyjności też nazywane są wieśniackimi.

Pierwszymi zaś słowa tego użytkownikami są oczywiście osoby, które tak naprawdę nie wiedzą nawet o czym do końca mówią. Spaczony obraz wsi jaki mają w głowach swoich wykreowany pochodzi najczęściej jedynie z mętnego wyobrażenia na jej temat. Nigdy nie mieli okazji choćby przez rok a nawet i kilka tygodni pomieszkać tam, aby poznać prawdziwy smak takiego życia. Wizerunek swój wsi zbudowali co najwyżej na programach typu „Chłopaki do wzięcia” pokazujących dość skrajny jej obraz.

Ja oczywiście też doskonale sobie zdaję sprawę z zacofania na wielu płaszczyznach jakim cechuje się polska wieś w stosunku do miast naszych. A niestety pogłębia się ono do tego z roku na rok…

Ale! Czy to oby na pewno tylko wina ludzi ze wsi? Nie sądzę, w mojej ocenie problem ten jest znacznie większy i sięga on od polityki kraju naszego względem terenów wiejskich aż po najzwyklejsze ludzkie słabości… To jednak temat dużo szerszy i można by poświęcić mu pewnie oddzielny długi wpis.

Teraz natomiast mam ochotę napisać parę słów właśnie o zaletach życia na wsi. A że pierwsze 15 lat życia swego spędziłam tam, to znam je doskonale z własnego doświadczenia…

A może nawet będzie to pochwała wieśniaczego życia. Życia o którym paradoksalnie wielu mieszczuchów zaczyna marzyć po latach mieszkania w ciasnych blokowiskach, bez choćby małego skrawka własnego trawniczka czy tym bardziej ogródka. Po tym jak poczują się już wystarczająco przytłoczeni zagęszczeniem na metr kwadratowy w osiedlach gdzie developerzy nie zmarnowali żadnego metra i zabudowali przestrzeń tak, że zawistni najczęściej sąsiedzi w przysłowiowe gary zaglądać sobie mogą przez okna…

Na wsi jak nigdzie indziej możemy obserwować zmienność pór roku w otaczającej nas przyrodzie i żyć bardziej w zgodzie z naturalnym rytmem natury. Przebywanie na świeżym powietrzu i rozkoszowanie się widokiem „matki natury” pozwala łatwiej pokonywać problemy złego samopoczucia a nawet depresji.

Za budzik zamiast bezdusznego brzęczenia budzika posłużyć może poranne pianie koguta, śpiew ptaków budzących się o poranku…

Jeśli zależy nam na zdrowym żywieniu się i chcemy mieć radość ze spożywania własnoręcznie posadzonych warzyw i owoców, smacznych i zdrowych bez chemicznych nawozów to z łatwością możemy swój mały przydomowy ogródek stworzyć.

Ogród nasz pełen kwiatów i wszechogarniająca zieleń ukoją nerwy i nastawią pozytywnie na cały dzień. Będziemy mogli relaksować się w nim oddychając świeżym powietrzem – tak różnym od tego miejskiego przepełnionego spalinami.

Życie na wsi jest spokojniejsze, czas biegnie tu jakby wolniej i z tego powodu nie będziemy mieli przerażającego poczucia jak strasznie szybko życie nasze przemija… Dlatego też tego roku postanowiłam spędzić 2 tygodnie urlopu z dala od zgiełku miasta. To był bardzo relaksujący czas ładujący zarazem pozytywną energią „moje akumulatory” na jesienne szare dni.

Poniższe zdjęcia polecam tym razem oglądać przy muzyce. Za zgodą Pana Grzegorza Turnaua zamieszczam Wam poniżej piękny utwór świetnie ilustrujący, czym może być również wieśniacze życie. Pochodzi on z płyty „7 widoków w drodze do Krakowa”, którą Wam zresztą gorąco polecam 🙂

Zimowe klimaty plus size

Zima zawsze byłą porą, którą najchętniej przespałabym niczym miś w swojej gawrze. Niestety trochę ciężko mi to jakoś w życie swoje wdrożyć więc jedyne co mogę zrobić w tej sprawie to założyć na siebie ciepłe misiowe futerko.

Szczęśliwie dla mnie w tym roku zima nie była zbyt intensywna i niemal do stycznia uszła mi na sucho a raczej ciepło… Szkoda może jedynie, że nie dopisała choć trochę w okresie świątecznym, aby wzmóc nieco nastrój tego czasu.

Pół biedy też gdyby jeszcze ta zima przychodziła dość nagle po lecie, tj. bez tego długiego okresu przejściowego, gdy już nie sposób cieszyć się ciepłem a jeszcze nie czas, aby uroków zimy wypatrywać. Najlepiej więc gdyby pojawiła się na np. cały miesiąc, zasypując białym puchem świat a wnet po tym szybko odeszła zastąpiona pachnącą, ciepłą wiosną 😉

A co Wy sądzicie o zimie? Cieszy Was jej nadejście?

Sukienka: Medicine
Buty: Ryłko
Szalik: Olsen
Zakolanówki: Gatta
Rajstopy: Lida
Futerko: no name

Powitanie 2015 roku!

Sylwester 2014. Ostatnia noc mijającego roku zwiastująca niestety także fakt, że będziemy już o kolejny rok starsi… Jednak to nie czas na zadręczanie się tym, lecz raczej moment na pożegnanie tego co poszło nie po naszej myśli w ubiegłym roku i z nadzieją, najlepiej w trakcie dobrej zabawy, spoglądanie na kolejny – najchętniej jeszcze lepszy rok naszego życia.

I choć na pozór wydawać by się mogło, że to noc jak każda inna w roku, to jednak chcemy, choćby w ten symboliczny sposób, efektownie przywitać ten nowy rok, jak gdyby od tego zależało jak udanym on będzie. Dostojne bale, luźne „domówki” czy też imprezy pod gołym niebem – zawsze warto ubrać się na nie odświętnie ale też w stylu dopasowanym do miejsca naszej zabawy.

Ja postawiłam tym razem na dość klasyczny wygląd – podkreślający kobiece kształty, a zarazem dość elegancki. Sukienka w jednolitym kolorze burgund z dość głębokim dekoltem. Do tego srebrne dodatki i nieodzowne futerko dodające klasy i szyku. Do tego wszystkiego dobrałam jeszcze szpilki w kolorze nude optycznie wydłużające nogi.

Zresztą zobaczcie sami.

 

Sukienka i futerko: H&M
Buty: Janus
Biżuteria: no name
Kopertówka: Monnari

 

P.S. A w Nowym Roku oczywiście życzę wszystkim duuużo zdrowia, niegasnącego uśmiechu, pełnej akceptacji siebie i co najważniejsze wielkiej, nieprzemijającej miłości…

Wasza XLady

Muzealna przygoda

Sesja do tego wpisu powstała w bardzo klimatycznym miejscu. Już od dzieciństwa bardzo lubiłam takie opuszczone pomieszczenia i budynki powodujące dreszczyk emocji. Od zawsze ciekawiło mnie to, jak te miejsca wyglądały w czasach swojej świetności, gdy jeszcze tętniły życiem. Z pozostałości  napisu przed wejściem głównym można doczytać, że dawniej mieściło się tutaj muzeum. Budynek jest bardzo duży, dwupiętrowy z ogromnymi salami, pięknym korytarzem. Na pewno przez to miejsce przewijało się kiedyś się mnóstwo osób. Wtedy ciekawiło i przyciągało uwagę zaś teraz stoi smutnie opustoszałe, zdewastowane i zapomniane.

Aby móc w pełni zwiedzić to miejsce, zajrzeć w każdy zakamarek moja stylizacja musiała być wygodna i nie krępująca ruchów. Chcąc jeszcze skorzystać z ostatnich ciepłych dni założyłam na siebie zwiewną sukienkę z drobnym kwiatowym wzorem i masywne buty, dzięki którym nie martwiłam się o swoje stopy. Ta stylizacja bardzo kojarzy mi się z latem, przygodą i młodzieńczymi czasami beztroski. Ale przecież nawet w dorosłym wieku wcale nie musimy o nich zapominać…

Nieprawdaż?

 

Sukienka: Atmosphere
Buty: H&M
Skarpety: Gatta
Kolczyki i pierścionek: Orsay

Mała czarna w rozmiarze XL

Jeśli nie wiemy co na siebie założyć, wszystko co na siebie przymierzamy jakoś dziwnym trafem źle leży i nie gra ze sobą, trzeba sięgnąć wtedy po najlepsze rozwiązanie jakim jest mała czarna.

Każda z nas powinna mieć taką sukienkę w swojej szafie a jeśli jeszcze dotąd jej nie ma, to powinna czym prędzej zakupić. Jak wiadomo krój, długość czy fakturę materiału musimy dopasować do swojej figury tak, aby jak najkorzystniej w niej wyglądać. Szukając swojej miałam w głowie kilka wymogów, które musiała spełnić – krój musiał być dopasowany, sukienka powinna ładnie się układać na sylwetce, być niebanalną a przy tym pełną uroku.

Ja znalazłam dla siebie taką w H&M i od razu skradła ona moje serce. Ma to wszystko na czym mi zależało, a wiec: odpowiednią długość, dekold w serek a przy tym jest uszyta z miękkiego i elastycznego materiału, co sprawia, że jest mega wygodna. Bonusem są tutaj pięknie zaznaczone poprzez koronkę plecy. Jeśli już takie cudo mamy u siebie wystarczy zmieniać dodatki i olśniewać 🙂

 

Mała czarna – XLady – kobiecy blog plus – MODNAPOLKA.pl

Niebieska panienka

I stało się… pierwsza stylizacja na moim blogu!
Tak właśnie ubraną można mnie było zobaczyć w ostatnią niedzielę.

Przyznam, iż miałam spory dylemat w czym Wam się zaprezentować pierwszy raz, ale doszłam do wniosku, że mam przecież pokazywać się w tym, w czym chodzę na co dzień a nie stroić się tylko na potrzeby każdego wpisu.

Niebieska sukienka jest więc głównym elementem mojej stylizacji. Kupiłam ją ponad rok temu i nadal ją uwielbiam. Zarówno krój jak i jej długość podkreślają krągłości kobiecego ciała.
Zamiast oryginalnego paska dobrałam cieniutki czarny – pasujący do butów, w których się zakochałam.

Moją prostą stylizacje uzupełniła kopertówka z imitacją wężowej skóry i korale.

 

Sukienka: New Look
Buty: Catwalk
Naszyjnik: Claire’s
Kopertówka: Bershka
Pasek: Bershka

Stylizacja: Niebieska panienka plus size